Czytelniczka Irena: - Sprzątanie po psie to obowiązek. Nie ma wymówek

Czy międzyrzeczanie sprzątają po swoich psach? - zapytaliśmy. Szybko pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. I większość czytelników ma podobne obserwacje: obowiązek - delikatnie rzecz ujmując - nie jest powszechnie przestrzegany.

Alicja Latuszek Jarnut napisała: - Na Kopernika trawniki po blokami usłane są odchodami, a i zdarza się, że chodniki też są zanieczyszczone. Coś by się przydało z tym zrobić. Może więcej pojemników na psie odchody z woreczki?
W podobnym tonie wypowiedziała się Renata Smolak. W jej komentarzu czytamy: „Najgorsze jest to, że pod swoim blokiem nie wyprowadzają, tylko idą pod cudzą posesję (do sąsiada) i jeszcze mają pretensje, że człowiek zwraca uwagę”. Na ten sam problem uwagę zwróciła jeszcze m.in. Adrianna Bojarek.

Co ważne, nie zawsze ignorowanie obowiązku to efekt braku koszy na odchody (czy pojemników na śmieci w ogóle). Czytelniczka pisze, że przed blokiem na os. Kasztelańskim ma wychodek dla czworonogów. Tylko że… właściciele spacerują tam z nosem w telefonach, zupełnie bez kontaktu z pupilami, które załatwiają się pod oknami. - Chciałbym zobaczyć kiedyś osobę, która wyciąga woreczek i sprząta po swoim piesku. Póki co, będą mieć opinię brudasów miejskich - dodaje Czytelniczka.

Dariusz Kołakowski też zwraca uwagę, że wielu właścicieli psów nie sprząta po pupilach, pomimo tego, że przy trawniku są odpowiednie pojemniki. Jego zdaniem każdy, kto wyprowadza pieska na spacer, powinien być zaopatrzony woreczki i sprzątać po czworonogu.
- Jak rozwiązać ten problem? Chyba jest jeden tylko sposób. Jako ciekawostkę mogę podpowiedzieć, że w Londynie za plucie na ulicy grozi grzywna 100 funtów… - dodaje.

Jednak pośród narzekań na kulturę właścicieli psów padło też kilka krzepiących komentarzy.
Marcin Kałek (tak samo jak Tomasz Stachowiak) zapewnił, że widuje dużo ludzi sprzątających po swoich pupilach. - Pewnie nie jest to większość, ale miło widzieć, że ktoś sprząta.. Co mogłoby pomóc? Pewnie duża liczba pojemników z woreczkami. W kilku miejscach już takie powstały. Myślę że też wiele zależy od kultury osobistej właściciela. Dodam jeszcze, że niestety dużo odchodów jest na środku chodnika na jednej z głównych ulic tj. 30 Stycznia od kamienicy koło PKO aż do głównego skrzyżowania - czytamy we wpisie M. Kałka.

W dyskusji głos zabrali też ci, którzy dają dobry przykład i pamiętają o swoich obowiązkach.
Jak Honorata Środecka, Izabela Walkiewicz, czy Iwona Balawender (brawo wy!). I wcale nie szukały żadnych wymówek - np. że jest za mało pojemników (zawsze będzie ich za mało, nigdy nie będą wszędzie!).
Bo zachować porządek to żadna wielka sztuka. Np. I. Balawender ma małego psa, a przy smyczy, na której pupil biega, wisi pojemniczek z woreczkami. I gdy jest potrzeba, sprząta po nim. tyle.

Napisała do nas także Irena Kołakowska. Od ponad roku właścicielka pieska Taysona. - Sprzątam po swoim psie i bardzo mnie denerwuje, że inni tego nie robią, bo uważają że „to mały piesek i co tam mała kupa”. Wystarczy przejść się ul. Reymonta. To, co tam leży, po prostu przeraża – mówi. Nie kupuje żadnych wymówek: – Zachowanie porządku wymaga od właścicieli psów tylko chęci i odpowiedzialności. Jak ktoś chce posprzątać, przygotuje się do spaceru, weźmie woreczek i posprząta. I tyle.