W Panowicach mieszka mniej niż 200 osób. To niewielka miejscowość w gminie Trzciel. Niewielka, owszem, ale z całkiem bogatą historią.
Ośmioboczna wieża
Tak w pracy „Zamki, dwory i pałace województwa lubuskiego” pisze o Panowicach Alicja Duda: „Wieś położona jest ok. 11 km na zachód od miasta Trzciel. Początkowo ośrodek miejscowości stanowiła zabudowa określana jako „Folwark Średni i Stary”, następnie przyjęto nie¬miecką nazwę Panwitz. Pod koniec XIX w. folwark uzyskał status samodzielnego okręgu dworskiego. Właścicielem był wówczas Adam Żychliński z Łagowca, a następnie Ida Ży¬chlińska z domu von Pröck. W 1913 r. dwór przeszedł w posiadanie dra Antona Jaworo¬wicza, a po 1918 r. przejęty został przez Waltera Wolcke.
Dwór znajduje się w otoczeniu parku, który od wschodu graniczy z kompleksem budyn¬ków gospodarczych. Po stronie południowej, wzdłuż założenia parkowego znajduje się brukowana droga wiejska, przy której wzniesione zostały budynki mieszkalne oraz zabu¬dowania gospodarcze folwarku.
Pochodzący z 4. ćw. XIX wieku dwór, to budowla murowana o złożonej bryle, wzniesio¬na na rzucie w kształcie litery T. Obiekt jest w całości podpiwniczony, parterowy, z użyt¬kowym poddaszem. Zachodnie skrzydło (główne) posiada dach dwuspadowy. Elewacja frontowa tego skrzydła otrzymała podział sześcioosiowy, z centralnie umieszczonym dwu¬osiowym ryzalitem przechodzącym w szczyt z trójkątnym naczółkiem. Ryzalit poprze¬dza półokrągły taras. Wschodnie skrzydło (tylne) nakryte zostało niższym dachem dwu¬spadowym. Od strony wschodniej dostawiono przybudówkę, a w narożniku południo¬wo-wschodnim ośmioboczną wieżę”.
Płonęła jak pochodnia
Dworek, nazywany przez wielu pałacem, w lipcu 2016 r. stanął w ogniu. Budowla płonęła jak pochodnia...
Tak pisaliśmy o tym w GL: „Budynek od lat był opuszczony i popadał w coraz większą ruinę. Do pożaru doszło w nocy z 7 na 8 lipca. Jak informują strażacy, z ogniem walczyło siedem zastępów. Zgłoszenie o pożarze dotarło do strażaków po godzinie trzeciej w nocy. - Niestety doszczętnie spłonęła cała konstrukcja dachowa - mówił nam komendant międzyrzeckich strażaków.
Budynek od lat był opuszczony. Wiadomo, że była odcięta od niego energia elektryczna. Dla strażaków największym problemem był sam dojazd na miejsce. - Teren w tym miejscu jest trudny, zarośnięty drzewami i krzakami. Jeden z zastępów musiał torować sobie drogę, wycinając krzaki piłą mechaniczną - opowiadali strażacy.
Zdjęcie pożaru otrzymaliśmy od naszego Czytelnika, nadesłał je Andrzej Olender”.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?