Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosjanie zostawili po sobie płacz i zgliszcza

Dariusz Brożek
Rosjanie zniszczyli wiele zabudowań w Skwierzynie.
Rosjanie zniszczyli wiele zabudowań w Skwierzynie. internet
Ostatnie miesiące drugiej wojny światowej były dla Skwierzyny równie przełomowe, co dramatyczne. Po latach zaborów i przyłączenia do Niemiec po pierwszej wojnie światowej, miasto wróciło do Polski. Wróciło, ale jako morze ruin, gdyż zostało splądrowane i następnie zniszczone przez czerwonoarmistów.

W styczniu 1945 r. po rozpoczęciu ofensywy znad Wisły za wycofującymi się wojskami niemieckimi w błyskawicznym marszu na zachód posuwała się zwycięska armia radziecka. Rano 30 stycznia piersi zwiadowcy Armii Czerwonej wchodzili do opustoszałego Schwerin an der Warthe, czyli Skwierzyny. Większość mieszkańców zdążyła uciec dosłownie kilka godzin wcześniej. Tych, którzy musieli lub chcieli zostać, czekał tragiczny los narodu winnego wywołania wojny i zbrodni ludobójstwa.

Pierwszy oddział radziecki przeszedł w pośpiechu przez miasto w pogoni za wrogiem już 30 stycznia. Czerwonoarmistów widział w tym dniu Zygmunt Kurzewski ze Skwierzyny, który kilka lat wcześniej trafił tam wraz z rodziną na roboty przymusowe.

- Wcześniej Niemcy masowo uciekali przed zbliżającymi się oddziałami radzieckimi. W dniu 30 stycznia nad ranem przez piwniczne okienko zobaczyliśmy jak obecną ulicą 2 Lutego w stronę Gorzowa powoli idzie na biało ubrana postać. Kilkadziesiąt metrów za nią jechał czołg. Mój ojciec powiedział, że to niemiecki, ale zaraz ktoś krzyknął, że „taki z gwiazdą niemiecki”, zaczęliśmy się śmiać - wspomina.

Wspomnienia pana Zygmunta potwierdzają także relacje innych świadków. Od strony Przytocznej do miasta wkraczały kolejne oddziały czerwonoarmistów. Dlatego za datę wyzwolenia Skwierzyny należy przyjąć jednak dzień 30 stycznia. Chociaż w tym wypadku „wyzwolenie” wyglądało różnie. Tak swoje spotkanie z żołnierzem radzieckim wspomina Stanisław Kaczor z Międzychodu, który pod koniec wojny był robotnikiem przymusowym w Rokitnie.

- Tłumaczyłem Rosjanom, że jestem Polakiem. Czerwonoarmista porozglądał się dookoła i kazał mi iść do stodoły. Jak weszliśmy do środka sprawdził, czy nikt za nami nie idzie. Krzyknął „Dawaj buty”, przewrócił mnie i zaczął ściągać mi z nóg buty. To były nowe porządne oficerki, które niedawno dała mi po swoim mężu żona szewca. Rusek ubrał buty, sprawdził czy dobrze się chodzi. Potupał, poskakał i zaczął rozglądać się po stodole. Jak się domyśliłem szukał wideł, żeby mnie tam w tej stodółce po cichu zabić. W okolicy było dużo wojska, w tym oficerów, dlatego pewnie bał się strzelać. Wideł nie znalazł. Zły i też przestraszony wybiegł ze stodoły.

Dlaczego za datę wyzwolenia przyjęto dzień 2 lutego? Odpowiedź w artykule red. Andrzeja Chmielewskiego w aktualnym wydaniu tygodnika „Głos Międzyrzecza Skwierzyny”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skwierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto