Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sto lat, Panie Jerzy! Urodziny Jerzego Rembasa, żużlowca Stali Gorzów. To on nie przestraszył się Wembley

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Jerzy Rembas, legenda Stali Gorzów, zakończył karierę żużlowca w 1989 roku.
Jerzy Rembas, legenda Stali Gorzów, zakończył karierę żużlowca w 1989 roku. z archiwum Bogusława Nowaka
- Żałuję, że nie zdobyłem medalu na Wembley. O tym stadionie wiele się słyszało, ale nie był on taki straszny, jak go malowali. To piąte miejsce, to mój największy sukces. Przy odrobinie szczęścia powinienem zająć tam trzecie miejsce – tak Jerzy Rembas, legendarny żużlowiec Stali Gorzów, wspominał swój start w finale indywidualnych mistrzostw świata na Wembley, który rozegrany został w 1978 roku. Legendarny żużlowiec gorzowskiego klubu 19 kwietnia 2021 r. skończył 65 lat.

Jerzy Rembas, oprócz tego, że przed laty był jednym z najlepszych zawodników gorzowskiej Stali, to dokonał czegoś, czego nie udało się żadnemu innemu polskiemu żużlowcowi. Mówi się, że Pan Jerzy "odczarował" legendarny tor na stadionie Wembley. Aż 24 razy rozegrano tam finał indywidualnych mistrzostw świata. Londyński obiekt był przekleństwem dla polskich zawodników, bo żadnemu z biało-czerwonych nie udało się stanąć tam na podium. I to właśnie Jerzy Rembas spośród polskich żużlowców, osiągnął na Wembley najlepszy wynik.

Mistrzostwa świata na żużlu. Najlepszy na Wembley

Gorzowianin 2 września 1978 roku miał być jedynie rezerwowym w światowym finale, ale na starcie nie stanął Niemiec Hans Wassemann. Jerzy Rembas zawody rozpoczął od „trójki”, później było: 1,3,1,3, w sumie 11 punktów. Zdobycz ta dawała możliwość udziału w wyścigu dodatkowym o brązowy medal, tyle samo punktów mieli na koncie Amerykanin Scott Autrey i Brytyjczyk Dave Jessup. W takiej kolejności zawodnicy wjechali na metę barażu, gorzowianin był trzeci i ostatecznie został sklasyfikowany na piątym miejscu w finale. Ani wcześnie, ani później na Wembley żaden Polak nie mógł pochwalić się takim osiągnięciem. - W tym wyścigu nikt by nic Jurkowi nie zrobił, gdyby on nie wyjechał na zewnętrzną. Na Wembley robił się pas przy krawężniku. Taki na metr, dwa. Tam była przyczepność. Kto z niego nie wyjechał, tracił pozycję i przegrywał – wspominał Bogusław Nowak, przyjaciel Jerzego Rembasa z gorzowskiej Stali.
- Przy odrobinie szczęścia powinienem zająć tam trzecie miejsce – mówił Jerzy Rembas.

Jerzy Rembas: Zaczepiany byłem na ulicy

W 2015 r. Jerzy Rembas odsłonił swoją tablicę pamiątkową w alei gwiazd na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Na pytanie, czy czuje się żużlową legendą Gorzowa, odpowiedział: - Ja wiem, czy legendą... Na pewno mogę powiedzieć, że kibice oraz klub pamiętają o mnie oraz o moich kolegach. To przyjemne. Kibice zawsze byli ciekawi, jak ten sport wygląda od kuchni. Zaczepiany byłem i na ulicy, i na przystanku, i w sklepie. I wcale się temu nie dziwiłem. Kibic chciał się przecież dowiedzieć ode mnie tego, czego o żużlu nie wie. Ale sława ma swoje plusy i minusy. Nieraz aż unikałem ludzi, bo ileż razy można opowiadać o tym samym?

W czasie niemal 20-letniej przygody z żużlem Jerzy Rembas zdobył ze Stalą Gorzów aż 12 medali w ekstraklasie - sześć złotych, cztery srebrne i dwa brązowe. Był jednym z filarów „złotej Stali", z pierwszego mistrzostwa cieszył się, gdy miał ledwie 17 lat. Rok później, w sezonie 1974 był indywidualnym mistrzem Polski juniorów. Na arenie międzynarodowej razem z reprezentacją Polski sięgnął po cztery medale drużynowych mistrzostw świata – dwa srebrne (1976-77) i dwa brązowe (1978, 1980).

Nowak i Rembas. Tworzyli złoty duet

Oprócz tego, że nie zdobył medalu na Wembley, Jerzy Rembas żałuje też tego, że nie udało mu się wywalczyć tytułu indywidualnego mistrza Polski w rywalizacji seniorów. Dwa razy – w finałach rozgrywanych w Gorzowie - był bardzo blisko. W 1976 roku wygrał cztery wyścigi, a w jednym miał defekt motocykla, osiem lat później zdobył 13 punktów. W obu przypadkach wywalczył srebrny medal. Ale aż cztery złote medale zdobył w mistrzostwach Polski par klubowych. Dwukrotnie – w sezonach 1975 i 1977 – złoty duet tworzył z Bogusławem Nowakiem. W pierwszym z finałów – w Lesznie – stalowcy byli bezkonkurencyjni, wszystkie wyścigi wygrali podwójnie. Jerzy Rembas za każdym razem mijał metę na pierwszym miejscu. Srebrni medaliści ze Sparty Wrocław zdobyli aż o 10 punktów mniej. Recepta na sukces nie była zbyt skomplikowana. Jerzy Rembas miał niesamowity refleks, był jednym z najlepiej startujących zawodników na świecie.

- Tak już miałem. Kolegom, którzy pytali, jak ja to robię, mogłem jedynie powiedzieć, żeby się przyglądali – mówił „Kiper”, a Bogusław Nowak dodawał: - Umawialiśmy się, że Jurek wywiezie rywali, a ja wykorzystam zrobione miejsce, w ten sposób wygrywaliśmy 5:1.

20 lat jazdy wystarczy

Jerzy Rembas swoją bogatą w sukcesy karierę sportową zakończył w 1989 roku, a ostatnie zawody, w których wystąpił, odbyły się rok później. Miał wtedy 34 lata. Przed turniejem pożegnalnym wyjechał na tor wspólnie z synem, Piotrem, który szykował się wtedy do egzaminu na licencję żużlową. – Nie żałuję, że nie jeździłem dłużej – mówił Jerzy Rembas. - Już rok przed zakończeniem kariery powiedziałem, że chcę skończyć ze sportem. Czułem po sobie, że mój organizm jest wyeksploatowany. 20 lat jazdy na żużlu wystarczy. Wszystkie kontuzje odbiły się na zdrowiu. Zaczęły doskwierać boleści. Psychika była też już inna.

Jerzy Rembas: „Tomek, nie piskaj”

Z Jerzym Rembasem wiąże się ciekawa historia dotycząca Andrzeja Huszczy, legendy Falubazu Zielona Góra. A ściślej, przydomku zielonogórskiego żużlowca - „Tomek". Skąd wzięła się ta „ksywka"? - Sprawcą jest Jurek Rembas - wskazuje Andrzej Huszcza. - Ja bardzo mało mówiłem. Któregoś razu jechaliśmy w pięciu na jakieś zawody. I siedziałem cichutko jak mysz pod miotłą. Ale w pewnym momencie coś tam powiedziałem. A Jurek na to: „Tomek, nie piskaj”. Jak w „Czterech pancernych...”. I tak już zostało.

Trwa głosowanie...

Czy Jerzy Rembas mógł osiągnąć więcej sukcesów?

OBEJRZYJ: W 2015 roku Jerzy Rembas odsłonił swoją tablicę w alei gwiazd

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skwierzyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto