MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wieje grozą na starym ośrodku w Lubikowie. Wandale opanowali stare domki na ośrodku. Rozpalane są tam ogniska

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
Dwa oblicza środka wypoczynkowego w Lubikowie. Otwarte na oścież drzwi, a za nimi...
Dwa oblicza środka wypoczynkowego w Lubikowie. Otwarte na oścież drzwi, a za nimi...
Stare, rozwalające się rudery, i to zaledwie kilkanaście metrów od Jeziora Lubikowskiego, niszczą wizerunek jednego z najpiękniejszych zakątków Ziemi Międzyrzeckiej. Doszło do tego, że, o zgrozo, w opuszczonych kempingach rozpalane są ogniska!

W Lubikowie lub jak woli nazywać ten zakątek młodzież, na Lubi, zimowa szaruga obnażyła inne oblicze ośrodka. O ile latem słońce, czyste jezioro i okoliczne lasy jakoś skrywają pewne zjawiska, o tyle teraz wyłażą one z całą mocą. Zaledwie kilkanaście metrów od linii brzegowej jeziora straszą koszmarnie odrapane, rozlatujące się drewniane domki. Opustoszałe o tej porze, a może i w ogóle, przyciągają nocnych gości.

Dwa oblicza środka wypoczynkowego w Lubikowie. Otwarte na oścież drzwi, a za nimi...

Wieje grozą na starym ośrodku w Lubikowie. Wandale opanowali...

Otwarte na oścież drzwi, ślady ogniska

Już z oddali przyciągają nasz wzrok otwarte na oścież drzwi jednego z takich właśnie straszydeł. Ze zdziwieniem stwierdzamy, że wewnątrz nikogo nie ma. W opustoszałym kempingu pozostały jedynie rozwalające się meble, a w kuchni na stole plastykowe pojemniki z czymś co przypomina cukier, mąkę. Porządnie zachował się jedynie rzucony na podłogę metalowy stelaż od łóżka. W kuchni, tak samo jak i w pokoju, brudne zasłonki powiewają… w poziomie, bo po pomieszczeniach hula wiatr. Na podłodze zaś, o zgrozo, ślad po ognisku. Niewielkie co prawda, ale jeżeli pomyśleć, że użytkownicy - koczownicy raczej za nic mają stan drewnianego budynku, to aż strach pomyśleć do czego może dojść, kiedy opuszczają kemping pozostawiając na podłodze np. niedopalone pety.

Przeczytaj także:

Przyjeżdżają goście, a tu wstyd

Dookoła szumi stary, piękny sosnowy las. Mniej romantycznie wyglądają natomiast kolejne drewniane domki. Wiele, sądząc po obejściu, nie było zamieszkałych od bardzo, bardzo, długiego czasu. I tak stoją niszczejąc, ale i szpecąc krajobraz. Jak podkreśla nasz przewodnik, bywalcy ośrodka już się do tego księżycowego obrazu przyzwyczaili, co nie znaczy, że go zaakceptowali. – Ale tutaj przyjeżdżają też goście z połowy Polski, począwszy od Gorzowa, a skończywszy na Krakowie - mówi Lubikowianin. – No to jakie sobie świadectwo wystawiamy tolerując ten bałagan.

Zadra w oku wizjonerki

Zaledwie kilkanaście metrów od ruin rozpościera się już zupełnie inne Lubi. Domki zadbane, posesje czyste, dobrze utrzymane. Prawie nikogo przy nich nie ma, choć to Sylwester. Wiadomo, pandemia. Widać jednak gospodarską rękę. Wizję takiego właśnie ośrodka wypoczynkowego miała wiele lat temu nieżyjąca od lat ówczesna wójt gminy Przytoczna Waleria Gruszczyńska. I to ona rozpoczęła tej wizji realizację. Jaką zadrą w jej oku byłby stan tych odrażających, chylących się ku upadkowi domków i to w bezpośrednim sąsiedztwie tego jej wymarzonego, europejskiego, ale jakże Lubuskiego, zadbanego, leśnego ośrodka z przepięknym jeziorem, piaszczystą plażą…

Zobacz film: Każdy marzy o takim sekretnym pokoju? Zobaczcie, gdzie go ukryli:

Źródło: STORYFUL/x-news

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto