Kasztany rosły po obu stronach kościoła św. Wojciecha, dwa kroki od rynku, trzy kroki od ratusza. Były ozdobą serca miasta. Widać je na starych pocztówkach z kolejnych lat. Jeszcze od niemieckich czasów. Były potężne, zielone, wielkie. Takie dorodne! No właśnie: były.
Bo zostały wycięte.
Bez cienia wątpliwości
Dla Czytelników to przykład zbrodni bez kary. Dlaczego? Ponieważ kasztany ewidentnie ktoś otruł, choć nigdy za rękę nikogo nie złapano (o tym za chwilę).
W 2018 r. ujawniliśmy, że nieznany sprawca wykonał głębokie nawierty w konarach, tuż przy ziemi i w otwory wlał jakąś substancję. To bez cienia wątpliwości musiała być robota człowieka: dziury były wykonane grubym wiertłem, a u ich wylotów można było zauważyć zaschniętą, białą maź.
Efekt był piorunujący. Potężne drzewa zmarniały: przestały się zazieleniać, wydawały się usychać i wyraźnie pogorszył się ich stan. Sprawę badała nawet policja. Jednak nie udało się znaleźć osoby, która dokonała nawiertów. Ostatecznie sprawa została umorzona w listopadzie 2018 r. Dlaczego? - Wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa - mówi GL rzeczniczka międzyrzeckiej komendy Justyna Łętowska
Już nie do uratowania
Kilka tygodni temu Czytelnicy zauważyli na uschniętych kasztanach podwieszonych na linach ludzi. Nasz reporter też widział ich w akcji. Na początku wierzyliśmy, że to prace porządkowe, które mają zabezpieczyć konary i gałęzie. Jednak byliśmy w błędzie: wielkie kasztany zostały wycięte.
Ustaliliśmy, że zgodę na usunięcie drzew wydał Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków (LWKZ). - Decyzja o wycince została podjęta w związku z brakiem rokowań na przeżycie drzew i zagrożeniem dla bezpieczeństwa osób i mienia - poinformował nas Błażej Skaziński, kierownik gorzowskiej delegatury zielonogórskiego konserwatora.
Czytelnicy są zdruzgotani wycinką. Tadeusz Filus napisał: - Mieszkałem na ul. Lipowej obok kościoła. Znałem te kasztany tyle lat i korzystałem z ich uroku. Pamiętam jak babcia, a potem mama wysyłamy mnie: - Idź, Tadziu, nazbieraj kasztanów, ale nie z tych z parku, ale tych kościelnych, jeszcze niedawno zbierałem je dla żony... Brak słów (...).
Basia Łunkiewicz dodała: - Jestem w ogromnym szoku i smutku. Kasztanowce były dla mnie wizytówką kościoła, o każdej porze roku miały swój niesamowity urok! Serce płacze i żal ogromny po stracie drzew, które były dla każdego z nas pięknym widokiem!
A w komentarzu Pauliny Tusińskiej czytamy: „Wielka szkoda. Razem z dziećmi zbieraliśmy tam kasztany. W przyszłym roku, jak będzie potrzeba, trzeba będzie jechać poza miasto (...)”.
Może jakąś pociechą dla mieszkańców będzie to, że w miejscu wyciętych kasztanów parafia nasadzi nowe.
POLECAMY:
Międzyrzecz: wycinka drzew budzi emocje. Dlaczego muszą być wycięte? [GALERIA]
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?